Puma ma własną wizję „Powrotu do przyszłości”. Futurystycznych butów Nike w niej nie ma


Podczas gdy Nike robi wiele szumu wokół swoich samosznurujących się butów, Puma sukcesywnie rozwija swój własny produkt o zbliżonych możliwościach. Projekt Nike jest głośny, bo korzysta z fenomenu filmu pt. „Powrót do przeszłości” i bezapelacyjnej gwiazdy tej trylogii, którą jest Michael J. Fox.

Oczywiście przede wszystkim chodzi o to, że 30 lat temu twórcy filmu zaprosili firmę Nike, żeby zaprojektowała buty przyszłości. Zadania podjął się specjalnie powołany zespół projektantów, który mógł puścić wodze fantazji i rozważyć warianty niemożliwe do wykonania we wczesnych latach 80. ubiegłego wieku. Według relacji członków The Innovation Team, to była fikcja, która po latach stała się faktem. Wyjątkowe trampki rzeczywiście powstały, ale na technologię pokazaną w filmie trzeba było czekać do 2011 roku, kiedy Nike Mag zostały po raz pierwszy zaprezentowane.

Nike Air Mag. Foto: Nike
Nike Air Mag. Foto: Nike

Nike Mag wciąż nie są dostępne w masowej sprzedaży. Wszystkie dotychczas wyprodukowane egzemplarze trafiły na licytacje prowadzone przez fundację prowadzoną przez Michaela J. Foxa. W bieżącym roku osiągnięto z tego tytułu zysk w wysokości 6,75 miliona dolarów, czyli około 27 milionów złotych. Ile par Nike Mag sprzedano w tym roku? Jak dotychczas zaledwie 89. Na pewno nie można tego nazwać masową produkcją. Mówiąc inaczej, buty niby są, ale jakby ich nie ma.

Puma Autodisc na razie też nie trafi na rynek, mimo że prototyp został zaprezentowany blisko rok temu. Limitowana seria liczy w tej chwili zaledwie 50 par na świecie. Dwie z nich trafiły między innymi do Usaina Bolta i Rickie’go Fowlera. Projekty Nike i Pumy są odmienne, chociaż bazują oczywiście na podobnym pomyśle. Amerykańska firma zapewniła sobie prymat w tej materii już w sześć lat temu, kiedy opatentowała system.

Puma Autodisc. Foto: www.engadget.com
Puma Autodisc. Foto: www.engadget.com

Buty Pumy przypominają bardziej współczesne buty biegowe. Niemiecka firma zastosowała jednak swój własny, automatyczny system sznurowania, który odbywa się za naciśnięciem przycisku na bucie. Co ciekawe, właściwie nawet nie trzeba pochylać się i wciskać guzik, bo butami można również „sterować” za pomocą aplikacji na smartfonie. Program łączy się poprzez Bluetooth i przy okazji informuje użytkownika o dokładności dopasowania buta i poziomie… naładowania baterii. Tak, mamy 2016 rok i nasze buty wymagają ładowania. Na szczęście apka w telefonie powie nam, kiedy buty będą rozładowane.

Trzeba uczciwie przyznać, że Nike nie zasypuje gruszek w popiele i o ile model Air Mag pozostaje w sferze marzeń wielbicieli obuwia przyszłości, to całkiem niedługo, bo już pod koniec listopada, do sprzedaży trafią buty Nike HyperAdapt 1.0. W przeciwieństwie do modelu Air Mag, są niższe i wydają się bardziej dostosowane do aktualnych trendów. Premiera HyperAdapt zaplanowana została na 28 listopada, na razie pojawią się wyłącznie w Stanach Zjednoczonych. Aby je zakupić podobno konieczne będzie specjalne spotkanie…

Puma Autodisc. Foto: www.engadget.com
Puma Autodisc. Foto: www.engadget.com

Puma Autodisc ma dwie zalety w stosunku do Nike HyperAdapt. Pierwszy to umieszczenie silnika w językach butów zamiast pod podeszwą, co sprawia, że Autodisc wygina się jak zwykły but sportowy, czego nie można powiedzieć o modelu Nike. Po drugie brak łączności z aplikacją w modelu HyperAdapt, to również mniej dostępnych… nastaw. Otóż w modelu Nike można ustawić trzy poziomy żądanej szczelności (powiedzmy zaciśnięcia), i to osobno dla każdego buta.

Nike tego nie ma, podobnie jak monitorowania poziomu naładowania akumulatora. Mówiąc o ładowaniu Pumy, trzeba wspomnieć, że nie polega ono na wpinaniu butów go gniazdka w sieci. Wystarczy odstawić trampki na specjalną matę, która bezprzewodowo naładuje obuwie, o czym użytkownik będzie natychmiast wiedział, bo wskaźnik przestanie migać.

Puma Autodisc. Foto: www.engadget.com
Puma Autodisc. Foto: www.engadget.com

A jakie są zalety systemu Nike? HyperAdapt posiada czujnik ciśnienia, który zapewnia podobno bardzo precyzyjne sznurowanie, i nie trzeba już go poprawiać. Sensor ukryty jest w podeszwie. Analizując nacisk pięty system określa wagę użytkownika i pozostałe parametry dostosowując siłę zaciśnięcia.

System Pumy jest częściowo ręczny, użytkownik może sam wcisnąć przycisk, żeby odpowiednio zbalansować siłę dokręcenia, dopasowania. Rozładowanie HyperAdapt zasygnalizuje światło LED w podeszwie. Pełne naładowanie trwa około 3 godzin, co wystarczy ma mniej więcej 2 tygodnie użytkowania. Puma nie podaje na razie swoich danych dotyczących tych parametrów.

Marty McFly „powrócił do przyszłości” 21 października 2015 roku i dokładnie tego dnia Michael J. Fox rzeczywiście dostał swoje niezwykłe buty, o czym usłyszał cały świat. Z kolei Puma dopiero po olimpiadzie w Rio de Janeiro na początku tego roku, postanowiła skupić się wyraźnie na lekkoatletycznym modelu Autodisc, chociaż prace nad tą technologią trwały podobno już od dekady.

Pięćdziesiąt pilotażowych par Pumy trafiło do znanych sportowców i zapewne dalsze decyzje niemieckiej firmy będą próbą rozpropagowania własnego systemu. Nike ma o wiele łatwiej, ale jeśli system Pumy okaże się zwyczajnie wygodniejszy, lepszy i może tańszy, to zwycięstwo w pojedynku gigantów nie jest przesądzone. Jednocześnie jesteśmy świadkami wkroczenia technologii w nowe obszary.

Nike HyperAdapt 1.0. Foto: Nike
Nike HyperAdapt 1.0. Foto: Nike

Buty dotychczas miały być wygodne, odpowiednie do danej aktywności, z paroma systemami, które w gruncie rzeczy oznaczały kilka pasków plastiku lub innego tworzywa dla zapewnienia lepszej amortyzacji i stabilności. Niedługo kolejnym ważnym parametrem może być żywotność akumulatora, szybki procesor albo intuicyjność aplikacji do zarządzania obuwiem. Takie nastały czasy.


Jedna odpowiedź do “Puma ma własną wizję „Powrotu do przyszłości”. Futurystycznych butów Nike w niej nie ma”