Zawsze uważałem naukę, za dość ważny element naszego życia. Może nie do końca ten rodzaj nauki, gdzie trzeba siedzieć godzinę w ławce szkolne i słuchać czegoś, czego się nie chce. Jednak, zawsze warto się rozwijać.
No a od kogo najlepiej się uczyć, jak nie od elity z MIT? Spokojnie, nie mówię od razu o pakowaniu torby i ruszaniu w świat. Chodzi mi o coś, o wiele bardziej dostępnego. Tym czymś jest – edX.org
edX jest platformą e-learningową, założoną przez Massachusetts Institute of Technology i Harvard University w 2012 roku. Serwis udostępnia bezpłatnie kursy, tworzone przez takie jedno podmioty jak Berkeley, Cornell, Stanford czy chociażby Microsoft. Przeważnie, są to po prostu nagrania zajęć, które były normalnie prowadzone dla studentów na tych uczelniach – poza Microsoftem, który oczywiście uczelnią nie jest. Uczestnictwo jest całkowicie bezpłatne, bezpłatny jest również certyfikat ukończenia takiego kursu. Płatny jest natomiast certyfikat zweryfikowany, świadczący o tym, że zaliczyliśmy dany kurs z oceną pozytywną i potwierdza on naszą zdobytą wiedzę (ale, tak szczerze – ten podstawowy również się ładnie prezentuje).
Czemu w ogóle o tym wszystkim piszę? Pomyślicie sobie – ot, kolejna e-learningowa stronka dla każdego, na której ogląda się wideo, a na koniec jakiś niby-dyplom wyskoczy. Okazuje się, że nie! edX jest jednym z bardziej wartościowych, darmowych źródeł wiedzy, na jakie natknąłem się w Internecie (jest jeszcze Khan Academy i Microsoft Virtual Academy, ale o nich opowiem w innych wpisach). Nie dość, że tematyka jest naprawdę obszerna, bo zahacza o technologię, biznes, sztukę, literaturę czy języki obce – to poziom nauczania, jest naprawdę warty uwagi.
Genialnym przykładem jest pakiet kursów języka chińskiego (standardowy język mandaryński), zarówno tych opisanych jako „basic” jak i „for business”. Wspominam tutaj o nauce języka, bo mam najlepsze porównanie. Kilka lat temu uczęszczałem do szkoły językowej, ucząc się japońskiego, wiadomo, podstawy, znaki, wymowa, budowa zdań, proste rozmówki. Tanio nie było, ale trochę się nauczyłem. Teraz, jestem po filmikach z edX’a o języku chińskim. Przyznaję bez bicia, poziom jest nieporównywalnie większy, zakres materiału, jakość wykładów, czy nawet zaangażowanie słuchaczy (każdy kurs na edX, ma mini forum dla uczestników) przebija na głowę, co miałem w szkole językowej. Wisienką na torcie jest to, że na edX’ie to wszystko mam za darmo, nawet udostępnia podręczniki. Nie musiałem wydawać ani grosza, a w CV, znajomość chińskiego będzie ciekawym atutem.
Barierą dla niektórych może być fakt, że kursy prowadzone są tylko po angielsku. Jednak ciężko mi sobie wyobrazić, żeby Oxford specjalnie dla nas, dorzucał polskie napisy do swoich kursów. Zwłaszcza, że angielski jest uczony w szkołach, codziennie spotykamy się z nim w Internecie, no i coraz większy nacisk na niego, kładą sami pracodawcy w procesie rekrutacyjnym.
Jednak, nie tylko językami edX żyje. Często też, same kursy to nie tylko bezmyślne oglądanie filmików. Po każdym rozdziale, czy też etapie szkolenia, natrafiamy na kilka pytań, na które trzeba poprawnie odpowiedzieć. Lub też, trafiają się większe wyzwania. Przy wprowadzeniu do Windows Server, odpalało się Microsoft Labs Online environment i normalnie konfigurowało system (tyle, że z poziomu przeglądarki). Nie są to więc suche teorie, ale też i praktyka.
Czemu tak bardzo zachęcam do edX’a? Chyba nadal imponuje mi ilość i jakość materiałów, które są tam dostępne, których ciągle przybywa i których nie jestem w stanie wszystkich przejrzeć, pomimo że siedzę tam już dwa lata.
Wiadomo, edX nie zastąpi szkoły. Jednak jest świetnym sposobem na jej uzupełnienie. Wiedza tam nabyta, nie dość, że może się kiedyś przydać, to jeszcze w wielu przypadkach jest początkiem czegoś większego. No bo przyznajmy sobie szczerze, jesteśmy leniwi. Tak, być może nie wszyscy, ale ja czasem tak. Mimo że wiem, iż na uczelni są dodatkowe wykłady z różnych zagadnień, to mimo że jest to dostępne, darmowe i wartościowe, czasem nie chce mi się brać w nich udziału. Bo daleko, bo pogoda paskudna, bo mnie noga boli. Zawsze znajdzie się wymówka.
Z edX’em miałem inne doświadczenia. Mogłem odpoczywać oglądając koty na YouTube (nie to żebym oglądam koty w Internecie… psy są zabawniejsze), to gdy naszła mnie ochota, odpalałem sobie wideo o naszym Układzie Słonecznym. Patrząc na to po czasie, uważam że nie był to stracony czas. Wręcz przeciwnie! W tym tkwi właśnie urok zarówno edX’a, jak i innych platform e-learningowych: możesz leżeć w łóżku z laptopem na brzuchu, a wiedza płynie.
* Zdjęcie nagłówkowe pochodzi Pixabay, fot. Michał Jarmoluk / udostępnione na licencji CC0 Public Domain