Gry komputerowe można kochać lub nienawidzić. Można atakować ludzi pasjonujących się tego typu rozrywką, zarzucając im np. potrzebę izolacji przed światem zewnętrznym, lub też permanentną znieczulicę względem przemocy. Nie mnie osądzać rozmaite, wydmuchane i bzdurne teorie na temat zgubnego wpływu gier na ludzką psychikę. Wiem jedno – od blisko trzech dekad czynnie zasilam szeregi graczy i kurcze… dobrze mi z tym. Nigdy nikogo nie skrzywdziłem (no chyba, że w obronie własnej) a świat zewnętrzny, przyroda i obcowanie z bliskimi mi ludźmi są czymś, od czego przenigdy nie potrafiłbym się odciąć.
Od wielu lat lubuję się też w muzyce około-rockowej, wliczając w to najbardziej pokręcone odmiany Metalu. Ktoś powie – „Nie dość, że gra w gry, to jeszcze ryje sobie beret pseudo twórczością muzyczną nieokrzesanych szarpidrutów”. Jeśli wśród czytających ten tekst jest ktoś, kto tak właśnie myśli, to powinien w tym momencie zakończyć lekturę. Dalsza część moich wypocin nie wniesie bowiem do jego życia żadnych sensacji.
Pozostałym chciałbym zaprezentować kilka gier, które w jakiś sposób namaszczone zostały przez światowej sławy twórców Rocka i Metalu. Let’s fu#%!&g go!!!!
Jako pierwszą tego typu produkcję zapamiętałem Amigowy hit pt. Motorhead. Niniejsza gra, o czym każdy szanujący się fan Rocka wie, nazwana została identycznie jak kultowa kapela, w której na wokalu zasiadał zmarły niedawno Lemmy Kilmister. Człowiek ten już za życia stał się legendą, a opowieści na temat przebytych przez Niego imprez, po wsze czasy krążyć będą pośród metalowej braci.
No dobra ale mowa była przecież o grze. Zatem już wyjaśniam – tytuł Motorhead nie był przypadkowy. W trakcie rozgrywki, jako sam Lemmy Kilmister przemierzaliśmy kolejne plansze, piorąc po pyskach napotkanych przeciwników. Oprócz walenia z piąchy, przewidziano też ciosy gitarą oraz demolkę za pomocą riffów. Celem zabawy było uwolnienie pozostałych członków zespołu, którzy zostali porwani przez bandziorów reprezentujących inne gatunki muzyczne. Raperzy, miłośnicy country, skinheadzi to przeciwnicy, których musieliśmy poskromić. Pamiętam też, że pomiędzy planszami braliśmy udział w jakichś dodatkowych mini-grach, a na zakończenie – po uwolnieniu wszystkich muzyków, czekał nas koncert w wykonaniu całej grupy Motorhead.
Kolejna z gier, którą pamiętam to dobrze znany wszystkim Carmageddon. Kontrowersyjna, brutalna produkcja, gdzie zasiadając za kierownicą dziwacznego samochodu, musieliśmy walczyć o przetrwanie. Walka ta polegała głównie na niszczeniu innych pojazdów, co następowało po odpowiednio skutecznym prowokowaniu spektakularnych kolizji. W miarę postępów mogliśmy ulepszać swoją furę a także zdobywać kolejne. Największe kontrowersje wzbudzał jednak fakt możliwości rozjeżdżania ludzi, którzy z krzykiem przerażenia, mniej lub bardziej skutecznie próbowali uciekać przez okrutnym losem. Ponoć przez rywalizację można było przejść bez uśmiercania wirtualnych ludzików i bez niszczenia innych pojazdów. Wystarczyło tylko jako pierwszemu zaliczyć wszystkie punkty kontrolne i dotrzeć do mety. Ciekawe czy ktoś tego dokonał? 😉
Co Carmageddon ma wspólnego z muzyką rockową? Otóż w trakcie rozgrywki towarzyszyła nam muzyka zespołu Fear Factory. Kapela ta istnieje po dziś dzień tworząc utworzy określane mianem Industrial Metalu.
Kolejna część gry Carmageddon – czyli Carmageddon 2: Carpocalypse Now polegał głównie na tym samym. Do rozgrywki dodano jednak etapy, w których należało przejechać jakąś trasę, pokonać rampy czy też zniszczyć anteny satelitarne umieszczane na dachach budynków. Te dodatki znacząco odbiegały od idei części pierwszej gry i moim zdaniem popsuły całą zabawę.
W Carmageddon 2: Carpocalypse Now mieliśmy okazję posłuchać utworów prawdziwej legendy czyli grupy Iron Maiden.
Następna gra o której trzeba wspomnieć, to produkcja pt. Messiah. W grze tej wcielaliśmy się w postać aniołka czy jak kto woli cherubinka, który zostaje wysłany do świata ludzi, celem eliminacji grzeszników. Postać ta była pozornie bardzo bezbronna. Posiadała jednak bardzo użyteczną cechę, a mianowicie potrafiła przejąć kontrolę nad ciałem dowolnej postaci, napotkanej na swej drodze. Wnikając w człowieka, mogliśmy korzystać z rozmaitych broni, przechodzić obok strażników czy też uruchamiać mechanizmy, pozwalające czynić postępy w grze.
Messiah był też kolejną grą komputerową, która uświetniona została muzyką grupy Fear Factory. Z tej okazji zespół nagrał nawet specjalny utwór, zatytułowany identycznie jak sama gra. Kawałek Messiah został dodany do specjalnego wydania płyty Obsolete, wydanej w 1998 roku.
Ostatniej z gier nie trzeba nikomu przedstawiać, gdyż jest to kultowa produkcja z gatunku FPS – QUAKE. Wcielając się w postać samotnego wojownika, przemierzaliśmy w niej kolejne plansze, walcząc z piekielnymi stworzeniami. Rozmaite bronie, mroczne lokacje i klimat łączący w sobie atmosferę gotyku i Sci-Fi, oczarowały swojego czasu całe rzesze graczy. Dla mnie osobiście QUAKE był też pierwszą grą dzięki której poznałem co oznacza rozgrywka Multiplayer. Zamiast na lekcje Matematyki szliśmy sobie z kolegami do pracowni informatycznej, by tam w atmosferze wzajemnego zrozumienia, rozgrywać jeden Deathmatch za drugim.
Oprawą dźwiękową do pierwszej odsłony QUAKE’a zajął się nikt inny jak sam Trent Reznor, znany światu jako założyciel grupy Nine Inch Nails. Jegomość ten pomagał też w stworzeniu jednej z płyt Marilyn Manson zatytułowanej – Antichrist Superstar.
To już wszystkie gry, które utkwiły w mojej pamięci jako powiązane z zespołami rockowymi. Oczywiście muzyka z tego gatunku przewijała się też w innych produkcjach, wśród których znajdziemy tytuły takie Guitar Hero, Rocksmith czy też serię Need for Speed.
Jeśli ktoś z czytających powyższy tekst pamięta jeszcze jakieś przykłady, nawiązujące do tematu Muzyki rockowej i gier komputerowych, to zachęcam do podzielenia się nimi w komentarzach.
Jedna odpowiedź do “Zespoły rockowe i gry komputerowe”
Jeszcze bardzo dobre: Brütal Legend z Jackiem Blackiem m/