Fitness trackery nie działają? Przynajmniej nie tak dobrze, jak myśleliśmy


Smart opaski liczą kroki, śledzą przebieg snu, sprawdzają puls, motywują do spalania kolejnych kalorii – po czym radośnie wibrują, gdy dzienny limit zostaje osiągnięty. Fitness trackery mają pomóc w zaprogramowaniu nas do bycia lepszymi wersjami siebie. Ale niestety precyzyjna technologia nie do końca współgra z chaotycznym kodeksem emocjonalnym człowieka. Najnowsze badania wskazują, że to tak nie działa.

Fitness trackery miały przynieść wytchnienie osobom zmęczonym dietami i walką z nadwagą – po prostu monitorując ich całodobową aktywność. Suche, ale konkretne liczby natychmiast obnażają spadek formy, punktują właściciela sprytnego gadgetu – jasno i wyraźnie pokazują użytkownikowi, że nie wykonał dziennej normy, pozostawił zapas niespalonych kalorii. Wreszcie pojawiło się narzędzie, które dokładnie pokazuje, co i jak, nie mydli oczu, nie pozwala się okłamywać. Czy to nie cudowne?

Na dodatek urządzenia typu wearables są ładne, kolorowe i modne. Inteligenta opaska na ręku to znak dla otoczenia, że jej właściciel dba o siebie, jest fit! Nawet jeśli wciąż wygląda jak wyrzucony na brzeg humbak, to znaczy tylko tyle, że aktualnie znajduje się na słusznej drodze to sylwetki Wolverine’a.

Według ostatniego raportu IDC Worldwide Quarterly Wearables Tracker, smart opaski firmy Fitbit znalazły 4,8 mln nabywców w pierwszym kwartale 2016 roku. Na drugim miejscu jest Xiaomi z 3,7 mln egzemplarzy. Dalej znajdują się urządzenia Apple’a, Garmina, Samsunga i BBK. Każda z firm odnotowała potężny wzrost w skali roku – Fitbit 25,4 proc., zaś Xiaomi aż 41,8 proc. Łącznie najwięksi gracze sprzedali w pierwszym kwartale 2016 roku 19,8 mln sportowych opasek elektronicznych w porównaniu do 11,8 mln sztuk w analogicznym okresie 2015 roku.

Foto: wtvox.com
Foto: wtvox.com

Badacze z Uniwersytetu w Pittsburgh postanowili naukowo przebadać skuteczność fitness trackerów. Czy rzeczywiście pomagają właścicielom stracić zbędne kilogramy, mobilizują ich to zwiększonej aktywności? Jak to się ma to tradycyjnych sposobów, na przykład do diety? Czy informacje generowane przez inteligentne opaski są dla ich właścicieli mobilizujące?

Test trwał aż dwa lata. Badana grupa ludzi została wyposażona w trackery fitness zaprojektowane tak, aby zachęcać użytkowników do spalania kalorii podczas całodziennej aktywności, co miało pomóc im schudnąć. Okazało się, że skuteczność smart opaski jest mniejsza niż najzwyklejszej diety typu – jedz mniej.

Badanie zostało opublikowane w JAMA (Journal of the American Medical Association), tygodniku wydawanym przez organizację amerykańskich lekarzy. Wyniki zaprzeczają wcześniejszym testom, które wskazywały, że trackery mogą przyspieszyć utratę wagi, chociaż warto zaznaczyć, że te badania trwały znacznie krócej i przeprowadzane były na mniejszej liczbie uczestników.

John Jakicic z Uniwersytetu w Pittsburghu, który kierował programem badającym skuteczność trackerów, powiedział w wywiadzie dla JAMA –„Myślę że musimy być trochę ostrożniejsi. To zbytnie uproszczenie myśleć, że wystarczy dodać technologię do swoich działań, żeby osiągać lepsze wyniki”.

Na potrzeby badania, dr Jakicic i jego zespół zakwalifikowali 471 młodych, dorosłych osób w wieku 18-35 lat. Wszyscy uczestnicy mieli nadwagę (średnia masa wynosiła ok. 95 kilogramów) i chcieli się odchudzić. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy uczestnicy musieli przestrzegać diety niskokalorycznej oraz realizować trening fitness, zaś postępy zapisywać w dzienniczku. Ponadto każda z osób musiała uczestniczyć w cotygodniowych grupowych sesjach umożliwiających podsumowanie postępów. Po sześciu miesiącach każda z osób biorących udział w doświadczeniu straciła na wadze od 7,7 kg do 8,6 kg.

Foto: gizmodo.com
Foto: gizmodo.com

Drugi etap testu rozpoczęto od podzielenia badanych na dwie grupy. Jedna otrzymała fitness trackery do codziennego użytku przez 18 miesięcy. Druga grupa miała jedynie dostarczać badaczom informacji na temat swojej zwykłej aktywności (wzmocnionej standardową dietą, ale bez specjalnego rygoru). Po 18 miesiącach porównano wyniki obu grup. Co się okazało?

Otóż po 24 miesiącach wielu uczestników w obu grupach odzyskał część masy utraconej w ciągu pierwszych sześciu miesięcy standardowego odchudzania. Osoby odchudzające się według klasycznej metody okazały się średnio lżejsze o 5,8 kg, natomiast ludzie w grupie używającej trackerów fitness schudli średnio o 3,6 kg.

Chociaż wyniki zaskoczyły naukowców, dane nie dostarczają żadnych wyraźnych wskazówek, dlaczego trackery fitness sabotują wysiłki odchudzania osiągnięte poprzez tradycyjną dietę. Być może fakt, że urządzenia cały czas analizują aktywność i ciągle pokazują ubytek spalonych kalorii powoduje… poczucie głodu i prowadzi do przejadania się. Możliwe również, że codzienni przymus aktywności, spalenia określonej ilości kalorii, doprowadza po pewnym czasie do zniechęcenia i użytkownicy po prostu nie realizują codziennych celów.

Czytaj również: Recenzja Samsung Gear Fit2 – smartwatch dla rozsądnych

Doktor Jakicic przyznaje, że konieczne są dalsze badania, aby przebadać potencjalne czynniki zewnętrzne i jeszcze dokładniej przetestować skuteczność noszenia urządzeń typu fitness tracker. Jakicic dodaje również, że prawdopodobnie ważniejsze jest, aby zrozumieć, dla kogo i kiedy trackery są rzeczywiście skuteczne. Dla niektórych ludzi opaski fitness mogą zadziałać, dla innych okażą się zupełnie nieprzydane. Naukowcy muszą teraz zbadać, co determinuje te różnice.

Dla nas badanie specjalistów z Uniwersytetu w Pittsburghu dowodzi tylko tego, że wiara w wyjątkowe możliwości elektroniki jest równie niemądra jak w cudowne diety. Mówiąc inaczej, nic nie zastąpi zdrowego trybu życia i wyrobionego nawyku aktywności fizycznej. A trackery fitness mogą jedynie podsumować nasze osiągnięcia ciągiem liczb, których w gruncie rzeczy wcale nie potrzebujemy, albo mniej niż nam się wydaje.