Gra z automatów trafi na… smarfony. To słynna „Contra”


„Contra” pojawiła się na automatach w 1987 roku. Ta gra niszczyła psychikę. Strzelający do terrorystów i kosmitów komandos mógł spowodować głęboką jak Rów Mariański depresję, bo twórcy gry z Konami zrobili wszystko, żeby nikt nie był w stanie doprowadzić bohatera „Contry” do końca misji.

Wystarczy dodać, że serwis IGN umieścił tytuł Konami na czarnej liście ” Toughest Games to Beat”, czyli produkcji o najwyższym stopniu trudności.

Prawdopodobnie to dlatego „Contra” pozostała w pamięci wielu graczy, którzy z rozrzewnieniem i odrobiną strachu wspominają dni, tygodnie i miesiące spędzone na próbie doprowadzenia komandosa do finalnego, piątego poziomu (na NESie było ich już osiem, a na MSX2 nawet 19).

contra_oryginał_01
Oryginalna gra z 1987 roku. Foto: Konami

Niewielu to się udało, dlatego informacja o tym, że będzie można wyrównać rachunki sprzed lat, ucieszyła armię pozostających w rezerwie, starych wyjadaczy. „Contra” ma trafić na urządzenia mobilne i nawiązywać do pierwszej części cyklu.

Właściwie to gra była przez trzydzieści lat kontynuowan przez Japończyków, przynajmniej pod względem fabularnym (ostatni tytuł, tzn. „Hard Corps: Uprising”, pojawił się na PS3 i X360 w 2011 roku), chociaż zmiany jakie nastąpiły po drodze zamazały oryginał i osłabiły jego pierwotną siłę. Teraz mamy poczuć to znowu. Czy na pewno?

Wiadomo już, że pokierujemy jedną z czterech postaci, co oczywiście jest sporą zmianą względem oryginału, bowiem w 1987 roku do wyboru mieliśmy tylko dwóch bohaterów – Billa Rizera i Lance Beana. Tak było przynajmniej w wersji japońskiej, natomiast w Europie rozpowszechniano produkcję z niejakim Lance Gryzorem.

contra_współczesna_01
Współczesna „Contra”. Foto: Konami

Japońska „Contra” była niezwykła również dlatego, że wojnę z kosmitami i ziemską organizacją Red Faction, można było toczyć we dwójkę, oczywiście za pomocą dwóch kontrolerów, na jednym, skrolowanym poziomo ekranie akcji.

Czy powrót do 2633 roku, w których rozgrywała się oryginalna „Contra”, będzie równie krwawy, a przede wszystkim udany? Zobaczymy. Pewne wątpliwości może budzić zmiana ekstremalnego stopnia trudności zabawy, który oznaczał natychmiastową śmierć bohatera za najmniejsze potknięcie, na długaśny pasek energii. Mówiąc inaczej, teraz komandos może przyjąć kilka ciosów i przeżyć. W oryginalne ginął jak mucha, niekiedy nawet nie było wiadomo, co i kiedy go zabiło.

Wiadomo już, że znowu pojawi się kooperacja dla dwóch żądnych zemsty komandosów, ale także nowość w postaci starć player versus player.

Inna rzecz to mikropłatności, na których Konami chce w uwspółcześnionej wersji zarabiać. Czego będą dotyczyły? Na pewno dodatkowych możliwości bohatera, które w oryginalne ograniczały się ledwie do trzech żyć i pięciu rodzajów broni. Nowe pukawki, nowe umiejętności i konieczność dopłaty za te przyjemności. To może być irytujące.

Niepewność budzą także aktualne plany wydawcy. Konami wyda grę w wersji na Androida i IOS, ale wyłącznie na rynku azjatyckim. Kiedy zatem „Contra” pojawi się w Europie? Tego na razie Japończycy nie zdradzają. Skośnooka wersja zostanie opublikowana jeszcze w tym roku i wszystko zależy od tego, jak zostanie odebrana na rynku chińskim. Poczekamy, zobaczymy.

W każdym razie nostalgii czar jest tuż, tuż. Paskudni Durrowie z planety Suna już nadlatują nad Ziemię. Kto jest gotowy ponownie stanąć do walki?