Apple iPod w firmowym kolorze „gwiezdnej szarości” zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. Nigdy nie znalazłem odtwarzacza muzyki tak idealnego do zajęć na siłowni i na świeżym powietrzu. Niemal wszystko w nim było fajne poczynając od rozmiarów znaczka pocztowego, przez minimalistyczny styl, aż do intuicyjnego sterowania. Obok gromady podskakujących z radości plusów był jeszcze jeden gruby i smutny minus – chodzi o wygórowaną cenę urządzenia. No, ale to przecież Apple.
Bohater w twoim domu
iPoda Shuffle można było zabrać wszędzie i naprawdę o nic się nie martwić. Player dzielnie znosił przypadkowe wycieczki pod prysznic, niezliczone kąpiele w pocie, setki upadków podczas biegów na bieżni, a nawet nokaut kettlebellem, z czego wyszedł lekko tylko wstrząśnięty, ale niezmieszany. Niestety Shuffle stracił niemal wszystkie plusy wraz z pojawieniem się usługi muzycznej subskrypcji.
Z chwilą powstania Last.fm, Deezera, Spotify, muzyka stałą się dostępna od ręki, natychmiast i w zakresie niewyobrażalnym wcześniej. Spotify ma w bazie 30 milionów utworów. Skomponowanie listy piosenek jest banalnie proste, aplikacja sama proponuje muzykę i wykonawców analizując wybory dokonywane przez użytkownika.
To jest super sprawa, bo pozwala w kilka chwil zmienić, zmodyfikować, utworzyć zupełnie nową listę niemal „w locie”. Tym samym zniknęła denerwująca kwestia wyeksploatowanej listy piosenek, która została zapamiętana przez podstępną pamięć użytkownika. I stała się męcząca.
Stara playlista ssie
Chodzi o to, że po pewnym czasie nawet najlepsza playlista robi się nużąca. W moim przypadku nuda pojawia się po dwóch, trzech tygodniach i wówczas nawet hantle wydają się podejrzanie ciężkie, bieżnia zawsze jest ustawiona na 15 % wznosu i pędzi zdecydowanie za szybko, zaś czas dłuży jak oczekiwanie w kolejce do bramki na autostradzie A4.
Ale przecież wystarczy zwykły smartfon i Spotify, problem rozwiązany, prawda? Otóż nie do końca. Smartfon zastąpił mojego starego iPoda Shuffle, ale wcale nie czuję się z nim lepiej. Telefon jest delikatny, nie lubi pływać w pocie, bateria kuli się z niemocy po kilku kwadransach odtwarzania muzyki. Telefon jest też wielki, bo ma duży ekran, który podczas aktywności fizycznej jest mi potrzebny jak lotnisko w Radomiu.
Mighty jest lepszy?
Myślałem, że tak widać musi być, ale okazało się, że jest rozwiązanie, na które wpadł Anthony Pu, pomysłodawca urządzenie o nazwie Mighty Audio Player. Posłuchajcie chłopaka, bo ciekawie opowiada.
https://youtube.com/watch?v=p4EqxKy9r0w
Mighty Audio Kickstarter Project Video. Źródło: YT, Mighty Audio
Rozwiązanie jest proste i genialne, poniekąd oznacza powrót do urządzenia w typie iPoda Shuffle i jego najjaśniejszych punktów, czyli niewielkich rozmiarów, prostoty obsługi, odporność na warunki zewnętrzne. Tym razem jednak z możliwością błyskawicznego przeniesienia wygenerowanych na Spotify playlist. Natomiast delikatny telefon można zostawić w domu. I bardzo dobrze.
Mighty Audio Player łączy się przez Bluetooth oraz WiFi ze smartfonem właściciela i poprzez aplikację zarządza transferem playlist na swój pokład. I tyle, lub aż tyle. Proste, łatwe i przyjemne.
Dodajmy jeszcze, że urządzenie pomieści aż 48 godzin muzyki, działa 5 godzi non stop i kosztuje 80 dolarów. Brzmi bardzo ciekawie, prototyp już hula, aktualnie trwa akcja na Kickstarterze, która ma umożliwić uruchomienie masowej produkcji. Rzecz wydaje się przesądzona, bo do końca zbiorki zostało jeszcze 23 dni, zaś z wymaganej kwoty 250 tys. dolarów, Anthony Pu zebrał już 170 tys. zielonych papierków.
Premiera tuż, tuż…
Jeśli wszystko pójdzie po myśli pomysłodawcy playera, Mighty zostanie dostarczony do pierwszych użytkowników w listopadzie bieżącego roku, czyli zaledwie za kilka miesięcy. Wówczas też urządzenie powinno pojawić się w sprzedaży.
Niektóre wynalazki są dobre nie dlatego, że oferują coś zupełnie nowego, ale z tego powodu, że wykorzystują inne rozwiązania podnosząc ich użyteczność i wygodę. W pewnym sensie tak właśnie może być z Mighty Audio Player.
Czy to rzeczywiście okaże się tak dobry pomysł, jak się dziś wydaje? Zobaczymy…