Coroczne spotkanie profesjonalnych producentów gier komputerowych w San Francisco, czyli Game Developers Conference, miało miejsce w dniach 14-18 marca. Impreza jak zwykle skupiła uwagę branży komputerowej i gości, dlatego każda firma starała się wypaść podczas GDC jak najlepiej.
Bardzo przyjemnie dla oka prezentowało się stoisko Microsoftu, który wynajął roześmiane, ładne hostessy. Dziewczyny stały na specjalnych podestach i tańczyły. Wydawałoby się, że nie ma w tym nic złego. W końcu to nie był striptiz, dziewczyny były ubrane skąpo, ale nie bardziej niż większość pań w letni dzień.
Okazało się jednak, że taka promocja wywołała olbrzymie poruszenie środowisk feministycznych. W nieprzyjemnych słowach o prezentacji Microsoftu wypowiadają się również inni deweloperzy, m.in. Jennifer Scheurle, niemiecka game designerka mieszkająca na stałe w Sydney, która opublikowała dramatycznego tweeta, cyt.: „W ten sposób przemysł wideogier wyklucza kobiety: poprzez udawanie, że nie istniejemy i organizowanie imprez dla deweloperów ze striptizerkami” – napisała Scheurle.
Sprawa zaczęła być na tyle głośna, iż Microsoft, a właściwie Phil Spencer, szef działu odpowiadającego za gry wideo, wystosował do branży i społeczności związanej z grami list z przeprosinami oraz długą epistołę do pracowników Xboxa, w którym przywołuje ich do porządku. Najkrócej ujmując, Spencer piszę o zaprzeczeniu wyznawanym przez firmę wartościom i standardom, i że to było złe, bardzo złe. Wpis Phila Spencera:
At Xbox-hosted events at GDC this past week, we represented Xbox and Microsoft in a way that was not consistent or aligned to our values. It was unequivocally wrong and will not be tolerated. I know we disappointed many people and I’m personally committed to holding ourselves to higher standards. We must ensure that diversity and inclusion are central to our everyday business and core values. We will do better in the future.
Czy Microsoft stracił coś na wizerunku? Czy ktokolwiek coś stracił i święte oburzenie środowiska jest uzasadnione? To nie był, jak sugeruje Scheurle, striptiz, bo formuła takiego pokazu wymaga, aby panie rozebrały się do rosołu, a one tylko tańczyły. Nikt też nie wkładał im pięciodolarówek za gumkę majtek, zresztą nawet by się nie dało, bo miały spódniczki.
Czy ktoś obraził płeć piękną a panie były traktowane podmiotowo? O tym można dyskutować bez końca, nie da się natomiast ukryć, że ładne dziewczyny zawsze towarzyszą imprezom, targom i wydarzeniom sportowym, bo są po prostu przyjemnym dla oka akcentem tych wydarzeń.
Czy komuś stała się krzywda? Nie bardzo, ale przecież jest okazja, aby dowalić Microsoftowi, który musi drżeć o wizerunek bardziej niż inne firmy, bo jest na szczycie. Pojawiły się już zresztą głosy, że to przecież nic nadzwyczajnego i podobne pokazy miały miejsce podczas eventu MS na tej samej imprezie.
Przemysł komputerowy nikogo nie wyklucza, bo tu chodzi o wiedzę i umiejętności. Figura i gładka buzia nie jest żadnym kryterium. Dziwne, że Jennifer Scheurle tego nie rozumie. A obrońcy moralności i uciśnionych kobiet zawsze się znajdą, nawet tam, gdzie nie bardzo mają co robić.