Nie potrzebujesz drukarki 3D? To kup ją chociaż dziecku!


Firma Mattel wprowadza technologię drukarek 3D pod strzechy. Właściwie to ona już tam jest, ale Mattel proponuje ją… dzieciom.

Niech się maleństwa uczą. Dziś będą drukować ludzki i zabawki, a za parę lat samoloty i domowe wersje Wielkiego Zderzacza Hadronów. Pomysł zwie się ThingMaker, czyli w wolnym tłumaczeniu – twórca rzeczy.

ThingMaker_02a
ThingMaker. Foto: Mattel

Właściwie nie jest to zupełnie, nomen omen, nowa rzecz, bo oryginalny ThingMaker był zabawką z lat 60. XX wieku. Oczywiście nikt nie znał wówczas drukarek 3D. W ogóle nie było drukarek, bo atramentówki pojawiły się w domach dopiero pod koniec lat 80. W oryginalnym ThingMakerze zabawa polegała na wlewaniu płynnego tworzywa sztucznego do metalowych form, czyli rzeczywiście istnieje jakaś wspólna cecha obu pomysłów.

Ciągły spadek cen drukarek 3D to fakt i jak tak dalej pójdzie, to niedługo będzie można dostać jakiś prostszy model w kiosku, jako dodatek do „Życia na gorąco”. Oczywiście mocno przesadzam, bo nawet nieskomplikowane urządzenie firmy Mattel kosztuje 300 dolarów, czyli ok. 1200 zł, ale chodzi o pewną tendencję, która już się raczej nie odwróci.

Swoją drogą, mimo wyraźnych spadków cen drukarek 3D, które w Polsce można zakupić poniżej 2000 zł, nadal wielu konsumentów uważa, że są to urządzeni niezwykle skomplikowane i trudne w obsłudze. Być może pomysł amerykańskiego producenta zabawek przekona użytkowników, że tak nie jest.

ThingMaker_02
ThingMaker. Foto: Mattel

ThingMaker 3D został wyposażony w interfejs opracowany we współpracy z firmą Autodesk, aby proces drukowania 3D był łatwy do zrozumienia przez dzieci, a przy okazji, rodziców także. Wraz z urządzeniem dostępna jest aplikacja na Androida i iOS, za pomocą której użytkownicy mogą wybierać spośród dziesiątków planów 3D, drukować poszczególne elementy i łączyć je.

Aby milusińscy mogli nabrać wprawy, posłużą się samouczkami, które umożliwią proste przejście całego procesu i zapamiętanie go. Oczywiście można tworzyć również własne, oryginalne koncepcje. Zabawki i poszczególne części da się łączyć za pomocą przegubów kulkowo-wtykowych. Aplikacja służąca do zarządzania drukarką pozwala eksportować projekty, np. do innej drukarki 3D, nie musi to być wcale model ThingMaker.

Z czego powstają zabawki? Obecnie najpopularniejszym materiałem jest ABS i PLA oraz takie filamenty jak nylon, drewno, NinjaFlex albo guma. W modelu firmy Mattel można użyć jednego rodzaju materiału, a konkretnie PLA, czyli polilaktydu. Jest to polimer należący do grupy poliestrów alifatycznych, natomiast dla rodziców i ich pociech ważniejsze jest to, że PLA powstaje z surowców naturalnych, np. mączki kukurydzianej, dzięki czemu jest nieszkodliwy i biodegradowalny.

I jeszcze jedno. PLA nie śmierdzi podczas topienia się. Właściwie to zapach jest nawet dość przyjemny. Prawie jak kadzidełko. To szczegół, ale jednak ważny. Nie jest miło, gdy w całym mieszkaniu śmierdzi spaloną gumą.

ThingMaker_03
ThingMaker. Foto: Mattel

W jaki sposób dzieci mogą bawić się ThingMakerem? Producent zastrzega, że produkt przewidziany jest dla dzieciaków od 13 roku życia, zaś młodsze mogą obsługiwać urządzenie wyłącznie pod opieką osób dorosłych. System posiada kilka funkcji bezpieczeństwa, aby zapobiec wypadkom. Drzwiczki zamykają się automatycznie gdy drukarka jest w użyciu, choć dzieci mogą obserwować proces przez okienko. Dodatkowo, głowica drukująca, która jest oczywiście bardzo gorąca, chowa się po zakończeniu procesu.

Drukarka trafi do sklepów na przełomie sierpnia i września bieżącego roku, chociaż już teraz można ją zamówić w przedsprzedaży na Amazonie.

Właściwie to zazdroszczę dzieciakom możliwości jakie mają dziś i będą miały wkrótce. Łatwo sobie wyobrazić, że niedługo podobne urządzenia w pełni przyjazne dla dzieci umożliwią im projektowanie i drukowanie dosłownie wszystkiego. Jasne, 90 % wydruków 3D to będą wariacje na temat figurek Transformersów i BB-8, ale pozostałe projekty wykonane przez dzieciaki, które mają jeszcze przed sobą lata siedzenia w ławce, mogą być naprawdę interesujące, nowatorskie i wyjątkowe.

Czy tak rzeczywiście się stanie i dzięki zabawkom w rodzaju ThingMakera pojawia się nowi geniusze?


Jedna odpowiedź do “Nie potrzebujesz drukarki 3D? To kup ją chociaż dziecku!”