Wybuchł Note, umarła Lumia, a LG śpi


Źle się dzieje na rynku smartfonów. To już właściwie pewne, że zniknie z niego Lumia, a w przyszłym roku pewnie nie zobaczymy nowego Note’a. Z zamieszania najwyraźniej nie skorzysta LG.

Wybuchowy koniec pewnej epoki

O ile agonia Lumii była powolna i mało kto na nią zwracał uwagę, o tyle już w przypadku Samsunga Galaxy Note 7, roszady na rynku są iście wybuchowe. Po serii 35 wybuchów telefonów producent zmuszony został do wycofania całej startowej partii – około 2,5 mln telefonów o cenie bliskiej 4000 zł sztuka.

Samsung Galaxy Note 7 po wybuchu

Tak wielkiej wpadki od lat nie zaliczył żaden producent. Co tam wyginające się obudowy iPhone’a 6 Plus czy uścisk śmierci w iPhone’ach 4, skoro tutaj w realnym niebezpieczeństwie są klienci. I to klienci inwestujący w jeden z najdroższych telefonów na rynku i w biznesową markę Note, w pocie czoła wypracowaną przez lata.

To Samsung wymyślił phablety. Gdy kupiłem pierwszego Note’a (2011 rok), z ogromnym jak na tamte czasy ekranem o przekątnej 5,3 cala, wszyscy pukali się w głowę. – Na co komu taka patelnia – kpili. A teraz sami noszą telefony z ekranami 5,5 cala i większymi. To linia Note i wtórujące jej phablety innych firm ostatecznie zabiła sens noszenia ze sobą tabletów. I to za sprawą Note’ów Apple w końcu złamał się i wypuścił telefony z 5,5-calowymi ekranami.

Diament ze skazą

Szczęśliwcy, którzy wyrobili się ze zrecenzowaniem Note’a 7 przed aferą z wybuchami akumulatorów, pisali nie recenzje lecz peany. Biznesowa propozycja Samsunga stopniowo budowała sobie reputację telefonu idealnego, któremu nie mogła zagrozić nawet i 10. generacja iPhone’ów (numeracyjnie siódma).

Samsung Galaxy Note 7

Koreańczycy nie wyrabiali się z produkcją, przesuwali terminy dostaw, a kurs akcji Samsunga 18 sierpnia uzyskał najwyższe w historii wartości – od początku roku rynkowa wycena wzrosła o aż 30 procent! Teraz akcje Samsunga tracą na wartości i firmie może zająć dłuższą chwilę odrobienie strat. Już sama akcja wymiany Note’ów 7 kosztować ma około 1 mld dolarów, a to nie koniec wydatków.

Zaufasz mi jeszcze?

Pomijając drogie rozprawy z poszkodowanymi, Koreańczyków czeka przekonywanie klientów, że ich telefony są bezpieczne. Co gorsze, nie chodzi tutaj jedynie o portale poświęcone nowym technologiom czy specjalistyczną prasę. Temat wybuchających telefonów Samsunga trafił do masowych mediów. I te zamierzają wycisnąć go do końca.

Note 7 wywołał pożar w hotelu – Samsung pokrył koszty. Wybuch Note’a 7 spowodował spłonięcie Jeepa – trwa dochodzenie. Australijskie linie lotnicze zakazują włączania Note’ów 7 na pokładach samolotów oraz podłączania ich do zasilania – inne linie rozważają to samo. Nagle pojawia się Daniel Ramirez, któremu jeszcze w maju wybuchł w kieszeni S7 Edge, powodując poparzenia 2. i 3. stopnia. Model inny, ale atmosfera skandalu podsycona. Samsung podkreśla w komunikatach, że na stan z 1 września odnotowano 35 wypadków i w żadnym nikt nie ucierpiał – przyszło jednak i cierpienie.

Samsung Galaxy Note 7 spowodował spłonięcie auta

Nie minęły nawet 2 tygodnie i 6-letni chłopiec z Nowego Jorku zostaje poparzony przez wybuchającego Note’a 7. (okazało się, że nie był to Note 7 ale inny smartfon Samsunga). Oglądanie filmów na telefonie przerwał wybuch i konieczność jazdy do szpitala. Dziecko boi się teraz telefonów i reaguje na nie płaczem. Gorzej dla Samsunga być nie mogło (odpukać w niemalowane), w końcu to dziecko…

Naprawdę nie chciałbym być w skórze osób odpowiedzialnych za PR Samsunga. To będzie ciężka przeprawa, a jej ofiarą może stać się cała marka Note. Jedyne co na 100% uratowałoby Note’y to… wybuchające iPhone’y 7. Jednak na aż tak poważną wpadkę Apple raczej sobie nie pozwoli.

UWAGA, jeśli zakupiłeś Samsunga Galaxy Note 7 w Polsce, koniecznie zapoznaj się z tym komunikatem.

Lumie umierają w ciszy

Przy huku wybuchających telefonów Samsunga i fanfarach wieszczących pojawienie się nowego iPhone’a, po ciuchu umarła Lumia. Do zwłok nikt nie chce się przyznać. Marki pozbyła się wymęczona przez Microsoft Nokia, a teraz, gdy Finowie pragną wrócić na rynek z telefonami z Androidem, Microsoft musiał w końcu odłączyć Lumii kroplówkę.

Na całym świecie trwają wyprzedaże Lumii 550, 650, 950 i 950 XL. Microsoft chce wyczyścić do zera magazyny najpóźniej w grudniu. Ostatnia Lumia 950 XL opuściła linie produkcyjne miesiąc temu – na „dodruki” nie szykuje się. Co poszło nie tak? Zaniedbany sklep z aplikacjami, zniechęceni alternatywni producenci (odszedł HTC, Samsung czy LG i w końcu Microsoft został z kafelkami sam), przestarzałe chipsety, przesadzone ceny urządzeń z górnej półki, a w przypadku ostatnich modeli (950 i 950 XL) – koszmarny, plastikowy design połączony z niestabilnym oprogramowaniem jeszcze przez długie miesiące od premiery.

Microsoft Lumia 950 XL - koniec marki

W efekcie, w II kwartale tego roku sprzedaż smartfonów Microsoftu spadła o 70% rok-do-roku i po 8,2 mln sztuk przed rokiem, na rynek trafiło już tyko niespełna 2 mln sztuk telefonów z mobilnym Windowsem. Gorzej wypadł jedynie BlackBerry z 400 tys. sprzedanych telefonów i udziałem na poziomie 0,1%. Nawet jednak i te 2 mln sztuk Microsoftu nie pozostawiają złudzeń – to zaledwie 0,6% światowego rynku smartfonów.

Sporo mniej niż Apple sprzedaje podczas premierowych weekendów, niespełna 1/3 dotychczasowej sprzedaży Huaweia P9 (na początku września pękło 6 mln) i mniej, niż Samsung musi wycofać z rynku Note’ów 7 (2,5 mln), pomimo że zablokował ich sprzedaż jeszcze przed oficjalną premierą w większości krajów.

Microsoft Lumia 550

Śmierć kafelków Microsoftu nikogo już chyba nie dziwi. I chociaż serwisy poświęcone wyłącznie mobilnemu Windowsowi wciąż łudzą się, że trwające czystki to jedynie przedsmak Surface Phone’u, kolejnego podejścia Microsoftu do tematu smartfonów nie należy spodziewać się w tym roku.

Spodziewać należy się natomiast następnej fali zwolnień. Jeszcze w maju mowa była o pozbyciu się 1850 pracowników działu mobilnego, w tym 1350 w samej tylko Finlandii. Po uwzględnieniu 4500 pracowników przetransferowanych do FIH Mobile (nowa spółka za którą stoją Nokia i Foxconn) okazać może się, że Microsoftowi zostanie tylko garstka osób do zaprojektowania nowych telefonów.

Chociaż wolałbym żeby na rynku istniała jakaś przeciwwaga dla Androida i iOS-u, nie da się ukryć, że Windows 10 Mobile nią nie jest i raczej już nie będzie.

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta

A właściwie skorzystałby, gdyby miał łeb na karku. Samsung Galaxy Note 7 to nie jedyny potężny phablet ostatnich tygodni. W końcu tuż przed premierą nowych iPhone’ów poznaliśmy oficjalnie LG V20. Telefon o niespotykanych możliwościach w temacie nagrywania filmów i wykonywania zdjęć, nieszablonowych rozwiązaniach takich jak dodatkowy ekran i aparat z obiektywem typu fisheye czy o spektakularnej jakości dźwięku. Do tego mamy Androida 7.0, wyjątkowo trwały ekran, metalową obudowę i wygląd mniej kontrowersyjny niż LG G5.

LG V20

I wszystko byłoby super, gdyby LG postanowił swój telefon sprzedawać. Owszem, trafi on do Azji czy USA, ale w temacie Europy LG póki co planów nie ma. Brytyjskie sieci sklepów otwarcie mówią – LG V20 u nas nie będzie. I właśnie teraz, gdy Note 7 potknął się o własną nogę i eksplodował, LG zamiast wykorzystać sytuację siedzi sobie i nie robi nic.

Jaki będzie tego efekt? Apple iPhone 7 Plus zyskał właśnie potężny zastrzyk klientów. Note 7 jest niebezpieczny, LG V20 bardziej nie ma niż jest dostępny, a nowy iPhone – chociaż droższy o kolejne kilkaset złotych – przynajmniej jest niezawodny i wiadomo kiedy trafi na rynek.

Apple iPhone 7 Plus

Szkoda mi Samsunga, zupełnie nie jest mi żal Microsoftu, irytuje mnie LG, a Apple… a Apple doskonale wie co robi, niezależnie od czyichkolwiek odczuć.

źródła zdjęć: materiały prasowe producentów, Android Authority, ausjeepoffroad


5 odpowiedzi na “Wybuchł Note, umarła Lumia, a LG śpi”

  1. Doskonały artykuł ?
    Ogromną stratą było by pożegnać linie Note. Rynek zaczyna kostniec, przychodzi stagnacja.
    Producenci już nie starają się tak o klienta jak kiedyś. Nie ma już nic szczególnego w nowych smartfonach co dosłownie zmusiło by mnie do jego kupna.
    Konkurencja się zaczyna dzielić i zawężać.
    Jest tylko Apple i Samsung który dostał zadyszki.
    Potem Huawei a dalej producenci drugiej kategorii bijący się skrawki klientów jak plebs o resztki na jakimś zamku.
    Marki które coś wynosiły umarły…
    Ciekawe w jakim kierunku to pójdzie w przyszłości.

  2. Bardzo dobry artykuł. Co do Lumii – wcale się nie dziwię. Znajomi śmiali się, gdy ponad rok temu brałem telefon od M$. Teraz widzę, że niektórzy mieli rację. Nie dość, że sklep nie oferuje wielu znanych i słynnych aplikacji „na topie” (nie gram w Pokemony, jednak chętnie bym skorzystał np. z Adblockera), to Ilość zawieszeń i fala przekleństw w kierunku tego telefonu zaczyna powoli przypominać sytuację sprzed wielu lat, gdy na biurkach królowały PC-ty z procesorem Pentium MMX i systemem Windows 95. Masakra. Ktoś kiedyś powiedział, że M$ powinien płacić coś a’la „dodatek szkodliwy” za pracę z ich produktami. Od lat użeram się z topornym pakietem Office (kto próbował wklejać np. równe tabele w Word, ten wie) i Windows 8.1 na PC (z niesamowicie zamulającymi komputer procesami, np. MS Compatibility Telemetry). A teraz też muszę się użerać z telefonem, który się zawiesza przy robieniu zdjęć, przy włączonej sieci ciągle gdzieś coś wysyła, przez co bateria wyładowuje się 3x szybciej albo w ogóle nie reaguje na naciskanie przycisku włączania. Ech, takie życie usera uzależnionego od monopolisty…

  3. Ja nigdy nie nosiłem i nie noszę patelni. Noszę tylko to co zmieści się bez problemu w przedniej kieszeni spodni, da się usiąść i zapomnieć o tym. Dalej śmieszą mnie ludzie którzy mówią do telewizora a potem nie mają go gdzie schować tylko bujają się z tym w ręku. Szajsung nie grzeszy jakością od zawsze toteż nie używam nic z tym logiem już od 18-stu lat, kiedy to zawiódł mnie mój pierwszy napęd CD.

  4. Artykuł był pisany jeszcze przed weryfikacją modelu, a treść skorygowaliśmy, gdy okazało się, że to Core.